ZOSIA OSWAJA SWOJEGO TYGRYSA
“Zosia oswaja swojego tygrysa” jest opowieścią o małej dziewczynce, która wpada na pomysł, jak poradzić sobie ze swoimi wybuchami złości. Zosia dowiaduje się, że jej mama również cierpiała na tę przypadłość. Poznaje też sposób, w jaki wiele lat temu jej dziadek pomógł jej mamie poradzić sobie z tym problemem.
Autor: Dr Ben Furman
Ilustracje:Virpi Talvitie
Przekład na język polski: Agnieszka Hirny
– Zosia jest taką uroczą dziewczynką – powiedziała babcia – i jest też taka miła.
– Zosia jest miła większość czasu ale nie zawsze – powiedziała mama wzdychając.
– No cóż – powiedziała babcia – ja uważam, że ona zawsze jest miła.
– Nie wiesz wszystkiego – powiedziała mama ze smutkiem. – Bywa, że jej zachowanie jest nie do wytrzymania.
– Wszystkie dzieci czasami sprawiają trudności, pewnie to nie jest nic poważnego – powiedziała babcia, próbując uspokoić swoją córkę.
– Nie rozumiesz – powiedziała mama – Zosia wymyka się spod kontroli. Ma straszne napady złości. Boję się, że niedługo tego nie wytrzymam. Wczoraj wpadła w szał w centrum handlowym. To było straszne. Wszyscy się na nas patrzyli. Na pewno pomyśleli, że jestem okropną matką, która nie potrafi wychować dziecka – mamie łzy napłynęły do oczu.
– To nie twoja wina, że Zosia się tak złości – powiedziała babcia. – Wiele dzieci czasami tak się zachowuje. Nawet ty, gdy byłaś mała, potrafiłaś złościć się bez opamiętania. Pamiętam jak kiedyś tak strasznie krzyczałaś, rzucałaś się, że aż zmoczyłaś majtki.
– Nie pamiętam niczego takiego – powiedziała mama z uśmiechem na twarzy.
– Nie musisz wszystkiego pamiętać – powiedziała babcia i wzięła łyk kawy – Chcę tylko powiedzieć, że z tobą też nie było łatwo.
– To jak udało mi się z tym poradzić – spytała mama – samo się to stało, czy ty mi pomogłaś?
– Dziś już nie wiem dokładnie jak to było. Wydaje mi się, że urządziliście z tatą jakiś rodzaj zawodów. Pamiętam jak obydwoje leżeliście na podłodze i ścigaliście się kto będzie miał najbardziej szalony atak złości. Co takiego zrobiłaś nie umiem powiedzieć ale wiem, że pozbyłaś się swoich napadów złości raz na zawsze. Być może powinnaś zapytać tatę. On pewnie będzie to lepiej pamiętał. Kto wie, może będziesz mogła zrobić coś podobnego z Zosią.
– Wiesz co – powiedziała mama do Zosi – rozmawiałam z babcią i powiedziała mi, że gdy byłam w twoim wieku, to też miałam wybuchy złości podobne do twoich. Powiedziała też, że uporać się z tym pomógł mi twój dziadek, który wie co robić w takich sytuacjach. Babcia zapyta go o to, żeby pomóc tobie. Co o tym sądzisz?
Zosia zaczęło się zastanawiać nad tym skąd dziadek wie jak pozbyć się napadów złości. Być może też je miał, gdy był małym chłopcem.
– Tak, chodźmy do dziadka! – powiedziała Zosia łapiąc mamę za rękę.
Obie poszły do dziadka, który właśnie pracował w ogrodzie. Zosia była bardzo ciekawa tego co powie.
– Cześć dziadku – powiedziała mama – czy pamiętasz o moich wybuchach złości gdy byłam mała?
– Pewnie, że tak! Nazywaliśmy je tygrysimi atakami. Byłaś wściekła jak mały tygrysek. Krzyczałaś i szalałaś i nie chciałaś żeby cię ktokolwiek dotykał.
– Ciekawe dlaczego tak robiłam?- zastanawiała się mama.
– Nie wiem, ale zazwyczaj coś cię irytowało – powiedział. – To mogła być jakaś mała rzecz, np. gdy nie zgodziliśmy się żeby kupić ci kolejnego loda, albo jak chcieliśmy żebyś zapięła pasy. Gdy się zdenerwowałaś, to nie potrafiłaś tego zatrzymać. Wtedy właśnie stwierdziliśmy, że to tygrys, który jest w tobie stracił panowanie nad sobą. – Wtedy mama zaczęła się zastanawiać i przypomniało jej się, że gdy była mała, to narysowała swojego wewnętrznego tygrysa. Pomyślała sobie, że nadal ma ten rysunek w pudełku ze wspomnieniami z dzieciństwa. Pamięta, że jej tygrys był tak dziki, że nawet ona się go bała.
– Zosia też tak ma – powiedziała mama – Nie potrafi zatrzymać swojej złości, nawet jeśli tego chce.
– W jaki sposób mama pozbyła się tego tygrysa?- spytała Zosia.
– Ona się go nie pozbyła – powiedział dziadek – ona go oswoiła.
– Jak go oswoiła? – spytała Zosia z zainteresowaniem.
– Czy to prawda, że rywalizowałeś ze mną kto bardziej się zezłości ? – spytała mama.
– Nie, to nieprawda – powiedział dziadek – ja ci tylko pokazałem jak oswoić swojego tygrysa. Gdy ci pokazywałem, ty zrobiłaś to samo i pewnie dlatego babcia myślała, że rywalizujemy ze sobą.
– No tak. A jak oswoiłeś swojego tygrysa, dziadku? – spytała Zosia.
– Możemy ci pokazać, w jaki sposób twoja mama oswoiła swojego – powiedział dziadek.
– Tak, dziadku! Pokaż mi! Chcę to zobaczyć! – powiedziała Zosia.
– No dobra, zróbmy tak – powiedział dziadek i odwrócił się w stronę mamy pytając – pokażemy Zosi jak to zrobiliśmy?
– Chciałabym – powiedziała mama – ale nie pamiętam jak to było.
– Nie martw się – powiedział dziadek – powiem ci co trzeba zrobić i na pewno sobie wtedy przypomnisz. Następnie przekazał mamie następującą instrukcję;
– Poproś mnie żebym dał ci tę łopatę a ja nie będę ci jej chciał dać. Natomiast ty nie będziesz chciała przyjąć tego do wiadomości i dalej będziesz o nią prosiła, a ja z kolei, nadal nie będę chciał ci jej dać. Wtedy ty się tak zezłościsz, że obudzisz swojego wewnętrznego tygrysa, który również się zezłości. I gdy będziesz w samym środku swojego tygrysiego szału, ja użyję magicznego słowa „mróz” A gdy ty usłyszysz słowo „mróz”, natychmiast przestaniesz mieć napad złości i zaczniesz się zachowywać jak gdyby nigdy nic. Czy dobrze zrozumiałaś tą instrukcję? – spytał dziadek.
– Tak, zrozumiałam – powiedziała mama.
– Jak przez mgłę pamiętam tego tygrysa – powiedziała mama – ale nie pamiętam zabawy polegającej na zamrażaniu złości w trakcie jej trwania. Ale zróbmy to. I nagle mama odwróciła się do dziadka i powiedziała – Daj mi tą łopatę!
– Nie, nie oddam ci jej – powiedział zdecydowanie dziadek.
W tym momencie mama zaczęła głośno krzyczeć. Zosia się przestraszyła mimo, że wiedziała, że to jest na niby. Następnie mama rzuciła się na ziemię i zaczęła krzyczeć na dziadka, używając słów, których Zosia nigdy wcześniej nie słyszała. Mama nawet spróbowała opluć dziadka – tak na niby oczywiście, ale to wszystko wyglądało jakby się działo na poważnie. Mama była taką dobra aktorką.
Nagle dziadek powiedział “mróz” i w tej samej chwili mama przerwała swój napad złości. Wstała jakby nic się nie stało i otrzepała swoje ubranie. Zosia miała nadzieję, że nikt nie widział tego co przed chwilą robiła jej mama. Co pomyśleliby jej przyjaciele, gdyby widzieli jak jej mama się zachowuje, gdy ma napad złości. Zupełnie jakby była dwuletnim dzieckiem.
– Tak się właśnie oswaja tygrysy – powiedział dziadek. Najpierw musisz go obudzić, a kiedy jest już naprawdę zły, to go uspokajasz. Jeśli chcesz, to mogę ci pokazać jak dobrze potrafię oswajać mojego tygrysa. – Chcesz? – spytał dziadek.
– Nie musisz – powiedziała mama – myślę, że Zosia już wie jak to się robi.
Zosia skinęła głową. Pomyślała sobie, że zabawnie byłoby zobaczyć dziadka wpadającego w złość na trawniku, ale raczej na poważnie tego nie chciała. Bała się, że znajomi mogliby się dowiedzieć, że jej rodzina jest dziwna, bo dorośli rzucają się na ziemię w ataku złości i to bez żadnego konkretnego powodu.
Tego wieczora, kiedy Zosia układała się do snu, przyszła do niej mama i powiedziała:
– Spójrz Zosiu co znalazłam w pudełku na strychu. To jest rysunek mojego tygrysa, którego narysowałam jako dziecko. Jak ci się podoba?
– To jest naprawdę świetny rysunek – powiedziała Zosia – nie wiedziałam, że potrafisz tak dobrze rysować.
– Dziękuję – powiedziała mama – jutro możesz narysować swojego własnego tygrysa a potem zaczniemy ćwiczyć jego oswajanie, tak jak zrobiłam to z dziadkiem.
– Nie chcę tego – powiedziała Zosia – to było straszne, gdy tak krzyczałaś na dziadka. Musisz mi obiecać, że już nigdy tego nie zrobisz.
– To była tylko zabawa. Chciałam ci pokazać jak to jest. Nie byłam tak naprawdę zła na dziadka.
– Nieważne. Ja chcę oswoić swojego tygrysa w inny sposób – powiedziała Zosia.
– Myślisz, że dasz radę? – spytała mama
– Mój tygrys jest już dość oswojony – powiedziała Zosia.